Od oka do serca prowadzi droga, która nie prowadzi przez intelekt. G.K. Chesterton. Miłość do piękna to smak. Tworzenie piękna to sztuka. Ralph Waldo Emerson. Za każdym razem, gdy się do kogoś uśmiechasz, jest to akt miłości, prezent dla tej osoby, piękna rzecz. Matka Teresa. Kiedy ostatnio zamknąłeś oczy i po prostu słuchałeś?
Śpiesz się, Bądź Doskonały, Wysilaj się, Sprawiaj Przyjemność, Bądź Silny. O co chodzi z tymi stylami? Które są Ci najbliższe? Jak uniknąć związanych z nimi konfliktów w rodzinie? O co chodzi z tymi stylami? Spiesz się, Bądź Doskonały, Wysilaj się, Sprawiaj Przyjemność, Bądź Silny to tzw. drivery czyli typowe dla nas sposoby działania, często ujawniające się mocniej pod wpływem stresu, gdy działamy automatycznie („driver” to po angielsku kierowca). Wg autora tego pomysłu Erica Berne`a drivery kształtują się głównie w naszej rodzinie. Widać je w naszej organizacji dnia, w sposobie mówienia, gestach, tonie głosu. Zwykle mamy jeden lub dwa najsilniejsze. Jaki masz styl działania? Jakie są jego wartościowe i niebezpieczne cechy? Bądź Doskonały Znacie może takie mamy? Wydają piękne przyjęcia, jedzą tylko zdrowe posiłki, gotują oczywiście same, nie kupują ciast ale je pieką, ciągle sprzątają i wg nich ciągle mają brudno (co sprawia że odwiedzający chowają się ze wstydu lub śmieją się w duchu przypominając sobie swój bałagan). Mężczyźni o tym stylu podejmują długi proces decyzyjny przed zakupem, szukają idealnego produktu. Oczywiście ten styl ma też pozytywne strony – dbanie o jakość swojego życia, stawianie sobie i innym wysokie oczekiwania, planowanie, a nawet staranne dobieranie słów. Jednak osoby o tym stylu działania mogą mieć trudności z dzieleniem się obowiązkami… skoro sami zrobią to najlepiej! I upiększają w nieskończoność to co jest już piękne! Spiesz się Taka osoba ma w głowie zawsze niekończącą się liczbę zadań, często pogania siebie i innych. Może robić wiele rzeczy naraz i jest wiecznie zagoniona, właściwie to zwykle jest w niedoczasie. Pozytywy: działa szybko, nie rozważa wielu opcji, na zakupach kupuje po prostu fajne spodnie, nie mierzy dziesięciu par. Gotując wybiera szybkie dania, raczej nie robi swoim dzieciom kanapek w kształcie uśmiechniętych buziek. Zwykle ma wiele na głowie, ale ma wtedy dużo energii i szuka najsprytniejszych sposobów na skończenie zadań. Choć czasami zwleka do ostatniej chwili.. i wtedy znowu musi się spieszyć. Bądź Silny Trudny zawodnik. Podobnie jak poprzednik zwykle ma dużo na głowie, ale powodem jest zwykle to, że nie lubi prosić o pomoc. Zakłada, że sam powinien sobie poradzić: pracować, zająć się domem, być w formie i tryskać humorem. Często nie dzieli się swoimi smutkami i tak sobie „cicho cierpi”. Bywa, że osoby tak funkcjonujące wybuchają nagle oświadczając, że rzucają pracę albo nigdy w życiu już nic nie ugotują, czym zaskakują otoczenie. Bycie silnym wiąże się często z równoważeniem różnych ról życiowych, co jest trudne zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Są oczywiście zalety: odporność, spokój w sytuacjach stresowych i gaszenie pożarów, gdy inni panikują. Ale bycie silnym może być bardzo wyczerpujące. Pamiętajcie o tym, jeśli macie takiego męża lub żonę, bo nawet jeśli nie narzekają, może im być ciężko. Sprawiaj Przyjemność Nazwa mówi sama za siebie. Taka osoba lubi, żeby innym było dobrze. Bierze na siebie więcej obowiązków domowych niż inni członkowie rodziny, może mieć trudności z odmawianiem, dostosowuje się do innych („Kiedy Cię odwiedzić? Kiedy ci odpowiada”). Zwykle jest ciepłą, oddaną innym osobą, lubi sprawiać drobne przysługi i prezenty (wiem co mówię, bo to mój styl:). Doskonale zna upodobania innych i wie, co im sprawia radość. Lubi harmonię i może unikać konfliktów, „byle było fajnie”. Wysilaj się Osoba o tym stylu zwykle zaczyna robić kilka rzeczy naraz, lubi nowości i kiedy dużo się dzieje dookoła, ale ma trudności z dokończeniem zadań, bo jej entuzjazm mija przy pierwszych przeszkodach. Zaangażowanie w wiele rzeczy naraz pokazuje tej osobie i otoczeniu jak bardzo jest „potrzebna i zarobiona”. Osoba o takim stylu zwykle długo pracuje (nie zawsze efektywnie), bierze na siebie dużo np. organizując domowe święta, a i owszem zrobi dzieciakom kanapki z buźkami jednocześnie narzekając, że „wszystko jest na mojej głowie”. Zalety: niewątpliwy entuzjazm i energia, z jaką zabiera się do działania oraz zarażanie swoją energią innych. I pewnie Cię nie zaskoczy, że w rodzinie często mamy przeciwne style: Styl Spiesz się często poślubia Doskonałego i działa mu na nerwy wiecznym pospieszaniem. Bądź Silny nudzi się na zakupach z Doskonałym, który mierzy dziesiątą parę butów. Ale Silny nic nie powie, bo to nie w jego stylu. Sprawiaj Przyjemność gotuje wykwintne obiady chociaż rodzina wolałaby żeby wszyscy poszli zjeść do baru i mieli więcej czasu razem. Jak korzystać ze swojego stylu i nikogo przy tym nie uszkodzić? Jeśli działasz w stylu „Spiesz się”: pamiętaj, że inni mogą robić rzeczy w swoim tempie, zaplanuj dodatkowy czas na czekanie:) sprawdź, czy nie bierzesz zbyt dużo na siebie słuchaj innych uważniej naucz się relaksować Jeśli działasz w stylu „Bądź Doskonały”: pamiętaj, że dobrze jest być po prostu niedoskonałym sobą jeśli twoje dziecko zrobiło coś gorzej niż ty byś to zrobił, spytaj się siebie, jakie naprawdę ma to znaczenie? naucz się odpuszczać szczegóły ustal sam ze sobą kiedy kończysz jakie zadanie zamiast je poprawiać Jeśli działasz w stylu „Sprawiaj Przyjemność”: pamiętaj, że dobrze jest dbać też o swoje potrzeby pytaj ludzi o to, czego potrzebują zamiast się domyślać sprawiaj przyjemność również sobie ćwicz asertywność, mów innym, kiedy nie mają racji lub gdy masz inną opinię Jeśli działasz w stylu „Wysilaj się”: przestań zabierać się za nowe rzeczy, jeśli nie skończyłeś poprzednich zaplanuj w kalendarzu rodzinnym co robisz ty, a co inni i zobacz czy jest tam równowaga sprawdzaj, czy to co robisz jest rzeczywiście potrzebne rób sobie czasem Dzień Lenia, kiedy nic nie musisz Jeśli działasz w stylu „Bądź Silny”: pamiętaj, że to nic złego prosić o pomoc i mieć trudności sprawdzaj, czy się nie zamęczasz, gdy inni domownicy odpoczywają proś innych o pomoc rób w wolnym czasie coś, co naprawdę lubisz Czy odkryłeś swój styl? Widzisz jego dobre cechy i zagrożenia? U mnie przoduje Sprawiaj Przyjemność i Wysilaj się ale znając je, staram się uważniej działać. *** Jeśli nadal masz wątpliwości i chciałbyś poznać swój styl, by lepiej komunikować się w rodzinie, zapisz się do newslettera, wyślę test w kwietniowym newsletterze. zdj. Steinar Engeland/

„Smart” oznacza właśnie mądry/sprytny, a phone [czyt. fon] to po prostu telefon. Jego mądrość/spryt polega na tym, że może wykonywać szereg różnych czynności, które wychodzą poza zakres dzwonienia i pisania – prostej komunikacji z drugim człowiekiem (czyli to, do czego zostały stworzone telefony).

Tekst piosenki: Ref: Nie oczekuje wiele, Po prostu bądź! Nie musisz mieć nogi, Po prostu bądź! Nie musisz mieć oka, Po prostu bądź! Po prostu bądź przy mnie i trzym mnie za rękę, Albo za co tam chcesz. Nigdy nie zapomne tego jak zmysłowo poruszasz uszami, Kochanie wiesz , że nie oddał bym za nic Chwil spędzonych razem w tesco, Bo wiesz to jest to, co sprawiło, że dwoje się zeszło Jak orzeł z reszką. Lecz jest coś co dziś mnie zniechęca zleksza Rybeczko, płaszczko bo znów psychotropy wpieprzasz W efekcie prowadzisz zażarte spory ze sztućcami, nie Sypiasz w lodówce i głosowałaś na SLD. Lecz chce pamiętać Cię taką jak w roku poprzednim. Bez Ciebie schne, jak mokry chomik na patelni. Tak długo szukałem słów, aby wyrazić ten ból Kocham Cię tak, że ja pierdole kurwa i chuj! Ref: Nie oczekuje wiele, Po prostu bądź Nie musisz mieć pleców, Po prostu bądź Nie musisz mieć barku, Po prostu bądź Po prostu bądź przy mnie i trzym mnie za rękę. Bo wiem, że nie przyjdziesz z tatą a za wami chydraulik. Nie musisz mieć trzustki, Po prostu bądź! Nie musisz mieć zwieracza, Po prostu bądź! Po prostu bądź przy mnie i trzym mnie za rękę, Jeśli wogóle masz czym. [będzie w pytę]
Żadne pomieszczenie nie może się bez niej obejść. Po prostu musisz ją mieć. Nie musisz kupować kilku doniczek, rozmnożysz ją z jednego listka. On lut 7, 2023.
Opowiadanie jest oparte na jednej z prawdziwych sytuacji, dlatego przepraszam za wypowiedź bohaterki, która może jest naciągana, ba, nawet na pewno, patrząc na stan, w jakim wtedy się znajdowała, ale było to dla mnie bardzo Prolog- Jak mogłeś to zrobić! - krzyczałem na chłopaka stojącego przede mną. - Wiesz, co narobiłeś? Ona może umrzeć! Z twojego powodu!Nie panowałem nad złością, która mną zawładnęła. Lily walczyła o życie, a on... A jego to nie Nie chciałem, żeby tak wyszło. - Jordan spojrzał na mnie. - Nie wiedziałem, że...- Czego nie wiedziałeś? Pytam się, czego! Tego, że Lily cię kocha? Że jest w stanie... Że była w stanie poświęcić dla ciebie wszystko? W takim razie marny z ciebie tych słowach odwróciłem się. Byłem wściekły. Jak cholera wściekły. Znałem Lily krótko, lecz na tyle, by stwierdzić, że nie zasłużyła na takie potraktowanie. On nie miał prawa jej tak skrzywdzić, a mimo to dokonał tego przestępstwa. Tak, to było Przepraszam - usłyszałem. Nawet się nie to zdecydowanie za mało. Tu było trzeba czegoś więcej. Ale czy kiedyś będzie to "coś więcej"? Tego nie wiedział nikt. Wszystko było zależne od tego, czy Lily przeżyje. A ona wciąż walczyła. Walczyła uparcie i wytrwale. Walczyła, bo miała w sobie siłę, o jaką bym jej nie I- Kochanie, idziesz? - zapytałam, wchodząc do na sobie spódniczkę, a włosy opadały mi na ramiona. Oczy pomalowałam delikatnie, to samo zrobiłam z ustami. Mieliśmy iść razem na szkolną Tak, skarbie, już idę - odpowiedział, lecz nie był już taki chętny jak dwa tygodnie Wszystko w porządku? - Podeszłam do niego. - Martwisz się nie Wydaje ci się, kochanie - odparł. - Jesteś głową, lecz wcale mnie to nie przekonało. W głębi serca czułam, że coś jest nie tak. Nie patrzył mi w oczy, gdy zaprzeczał mojemu Nie wierzę w to - oznajmiłam w Mówię ci, że przesadzasz. Chodź, bo się mnie za rękę, nawet na mnie nie patrząc. Zabolało, lecz nie odezwałam się ani słowem. Po jakimś czasie dotarliśmy na Lily, Jordan! - zawołała Caroline, podbiegając do nas. - Nareszcie jesteście!- Lily, jak ślicznie wyglądasz! - zawołał Louis, patrząc na mnie. - Jak gwiazda, słowo daję!- Dzięki. - Uśmiechnęłam się, starając się za wszelką cenę zachować dobrą minę do złej był pierwszą osobą, która w dniu dzisiejszym powiedziała mi, że ładnie wyglądam. Tylko dlaczego on, a nie Jordan? Naprawdę mnie to Wszystko OK, maleństwo? - zapytała Caroline, pochylając się w moim Jasne - Jordan w ogóle na ciebie nie patrzy - nie tylko ja to widziałam. Zaczynało się robić bardzo Wiem - odparłam. - A wiesz, co jest najgorsze? Że nie chce mi nic powiedzieć. Twierdzi, że jest wszystko w porządku, podczas gdy ja czuję, że jest zupełnie twarz wykrzywił grymas, lecz szybko się Ale nie ma co gdybać. Mam nadzieję, że w końcu pęknie. Zatańczymy?- O nie, moja droga. - Przed nami zmaterializował się Louis. - Ty idziesz ze zaprotestowałam. Lubiłam go. Był przystojny. Szczupły, wysoki... Podobny do chłopaka z moich marzeń. Kiedy zaczęło się "Nothing's Gonna Changed My Love For You" poczułam, jak przyciąga mnie do siebie. Pozwoliłam mu na to. Przez jakiś czas tańczyliśmy w Jordan w ogóle nie zwraca na ciebie uwagi - O nie! - jęknęłam. - Więc ty też?- Co ja też? - zdziwił Ty też to zauważyłeś - powiedziałam. - Jesteś drugą osobą, która mi to mówi. Mało tego. Jesteś drugą osobą, która nie mówi mi niczego Wiesz, dlaczego tak jest? - Myślisz, że gdybym wiedziała, tańczyłabym teraz z tobą? Nie, Lou, nie wiem, ale mam nadzieję, że w którymś momencie życia się dowiem. Nie dam rady żyć w takiej Dostrzegłam spojrzenie chłopaka, pełne zrozumienia i Niezależnie od tego, co się stanie, pamiętaj, że masz nas - mnie, Rose, Caroline. Nie martw się, razem damy Dziękuję. - Uśmiechnęłam się jakimś czasie usiedliśmy. Odetchnęłam głęboko, czując, że zaczyna mnie mdlić. Ostatnio często miewałam takie napady, lecz nie przejmowałam się tym, sądząc, że to wszystko wina Lilka, wszystko w porządku? - Louis spojrzał na mnie z niepokojem. - Zbladłaś tak nagle...Nie odpowiedziałam. Zerwałam się i pobiegłam do łazienki, na tyle szybko, na ile byłam w stanie. W drzwiach niemal wpadłam na Matko Bo... Jezu, Lilka! - krzyknęła, chwytając mnie. - Wyglądasz jak śmierć!Podprowadziła mnie do toalety, gdzie uklęknęłam. Zaczęłam wymiotować niemal natychmiast. Odwróciłam się do przyjaciółki po pięciu Już dobrze - odezwałam się, usiłując nadać mojemu głosowi normalny ton, choć - tak naprawdę - wcale nie było No chyba nie - oznajmiła. - Mała, co ci jest?- Nie wiem - była inna. Miałam pewne podejrzenia, lecz za wszelką cenę starałam się ich nie dopuszczać do siebie. To nie mogło mieć miejsca. Dziewczyna pomogła mi wstać. Wróciłyśmy do tańczących, lecz nie poszłyśmy tańczyć. Usiadłyśmy przy stoliku Louisa i Caroline. Oboje wyglądali na Lily - odezwała się Caroline poważnie. - Louis mi powiedział. Matko, jak ty wyglądasz!- Nic mi nie jest - Jasne, jasne, a my ci uwierzymy - odezwała się Rose. - Co to w ogóle ma być?Nie odpowiedziałam, czując, że oczy robią mi się mokre. Odwróciłam wzrok. Nagle poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Gdy spojrzałam w tamtą stronę, dostrzegłam Louisa stojącego tuż Słońce, powiedz, co się dzieje? - zapytał cicho. - Naprawdę się o ciebie Ja... ja chyba jestem w... w ciąży - wyszeptałam z troje utkwili we mnie Co ty powiedziałaś? - zapytała zdążyłam jej Lily, możemy porozmawiać?Wzdrygnęłam się na dźwięk głosu Jordana. Odwróciłam się w jego stronę. Stał z tyłu za Oczywiście - jak moi przyjaciele wymieniają między sobą ukradkowe spojrzenia. Chłopak ujął mnie za rękę. Zauważyłam w jego oczach Niedługo wrócę - powiedziałam przyjaciele pokiwali głowami, a my oddaliliśmy II- O co chodzi? - zapytałam po dłuższej chwili O nas - odpowiedział O nas? - zdziwiłam się. Poczułam jak coś ściska mi się w Tak, Lily - odrzekł się w cieniu parasola, po czym usiedliśmy na Nie możemy być razem - Co? - zapytałam, zanim zdążyłam się Nie mogę z tobą być - z szeroko otwartymi ustami, nie będąc w stanie przemówić. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego, czego właśnie się Dlaczego? - zapytałam, gdy w końcu udało mi się Nie czuję nic do ciebie - odpowiedział. - Miałem nadzieję, że mi serce zadrży, ale nie jak blednę. Siedziałam, patrząc na niego, lecz tak naprawdę go nie widziałam. Jego słowa mnie Więc... - zaczęłam wolno. - Chcesz mi powiedzieć, że to, co było między nami... Że to nie miało dla ciebie znaczenia? Nie ma dla ciebie znaczenia?- Tego nie powiedziałem - Powiedziałeś - odcięłam się. - Twoja wypowiedź była nie odpowiedział, co utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Skoro tak... - zaczęłam. - To w takim razie nie mamy o czym Ale... Lily...- Słucham? - odpowiedział. Przykro mi. Jest mi strasznie przykro. Myślałam, że jesteś odpowiedzialny. Że wchodząc w związek... Że myślałeś o nas Ale ty pierwsza powiedziałaś kocham - zauważył. - Ja powiedziałem to To nie ma znaczenia - odezwałam się. - Powiedziałeś, a to jednak ma znaczenie. Ogromne znaczenie, bo mówiąc to, zobowiązałeś się do okazywania mi tego uczucia. Jeżeli nic do mnie nie czułeś, to dlaczego od razu mi tego nie powiedziałeś?Znowu nie odpowiedział. Westchnęłam Jesteś mało A ty za bardzo Ja? To ty mnie w tym momencie ranisz. a nie ja ciebie, - Podniosłam się z miejsca. - Żegnaj, Jordan. Tylko nie myśl, że przyjdę do ciebie w najbliższym czasie. Jeżeli będziesz chciał ze mną porozmawiać, wiesz, gdzie mnie tych słowach odeszłam, czując, że znowu robi mi się niedobrze. Zignorowałam to i wróciłam do przyjaciół. Na mój widok poderwali Lily! - zawołali jednocześnie. - Lily, co się stało?Zamiast odpowiedzieć, opadłam na krzesło, ukrywając twarz w dłoniach. Po moich policzkach zaczęły staczać się łzy. Spojrzeli na mnie z Lily, co się dzieje? - zapytała Jordan... Jordan mnie... zostawił... - jak któreś z nich mnie przytula. Nawet nie zarejestrowałam kto, nie obchodziło mnie to. Byłam Co za debil - odezwał się Louis. - Kretyn, tępy jak obuch od się, lecz nie bardzo mi to wyszło przez Fajne porównanie - odezwała się Caroline. - I niestety trafne. Co mu odbiło! Powiedział chociaż, dlaczego odchodzi?Pokiwałam głową. Kiedy się uspokoiłam na tyle, że byłam w stanie mówić, opowiedziałam im o rozmowie, którą przeprowadziliśmy. Dostrzegłam jak Louis zaciska Nie powiedziałaś mu, że jesteś z nim w ciąży? - zapytała cicho Nie - odparłam. - Nie mogłam. Nie jest to pewna informacja, a poza tym, na nim nie zrobiłaby ona Uważam, że powinien wiedzieć - powiedział Louis poważnie. - Jeśli tak jest jak podejrzewasz, on będzie ojcem waszego dziecka, a to się jednak wiąże z Wiem o tym - przyznałam. Masz rację, ale... po tym, co usłyszałam... nie miałam w sobie dość siły i odwagi, by go głowami ze Zabiję go - poinformował Louis. - Ja go zamorduję, nogi mu z dupy powyrywam i za jaja powieszę!- Taak, myślę, że to będzie godna i uczciwa śmierć - odezwała się A nie lepiej mu je przypiec? Znaczy upiec? No wiecie, żeby poczuł ból. Jak go powiesimy za jaja, nie będzie takiego efektu - podsunęła Eee nie, najlepiej złamać mu co nieco - powiedział Louis. - Wtedy będzie cudowny Zostawcie - poprosiłam. - To niczego nie Zostawić? Mamy to zostawić? - Caroline była niemal sina na twarzy z wściekłości. - Zostawił cię! Na dodatek najprawdopodobniej zostawił cię z waszym dzieckiem, a ty mówisz, że mamy to zostawić?- Caro, proszę - powtórzyłam. - To niczego nie zmieni. Nie sprawi, że on wróci albo coś z tych Słuchaj, kochana, jeżeli ktoś jest debilem, to debilem pozostanie i na to nie poradzisz - oznajmiła tym trudno było się nie zgodzić. Westchnęłam ciężko, czując w sercu ogromną pustkę. Chłopak, którego kochałam, któremu powierzyłam własne życie, któremu się oddałam mnie zostawił, a ja musiałam żyć dalej. Musiałam, bo nie miałam innego Przepraszam was - odezwałam się w końcu po kilku minutach. - Ja chyba wrócę do domu. Nie mogę tu Odprowadzimy cię - zasugerowała Nie, wrócę sama - odparłam. - Poradzę A jak coś ci się stanie? - zapytał Louis. - Myślę, że Rose ma Nie martwcie się. - Uśmiechnęłam się lekko, chcąc ich uspokoić. - Wszystko będzie W porządku. - Caroline podeszła i położyła mi dłoń na ramieniu. - Ale gdyby coś się działo, to pamiętaj, że jesteśmy z tobą i dla ciebie o każdej po jakimś czasie dotarłam do domu, otworzyłam drzwi i wszedłszy do środka, osunęłam się po ścianie na ziemię, czując, jak się rozpadam. Po policzkach zaczęły spływać kolejne krople łez, a ja nawet nie miałam siły się powstrzymywać. Było mi wszystko IIISiedziałem przy niej, trzymając ją za rękę. Aparatura podtrzymująca pracę serca pikała cicho, a ja wpatrywałem się w jej twarz, na której nie było widać żadnych emocji. Wciąż słyszałem w uszach przerażony głos Caroline: "Louis, Lily leży nieprzytomna. Przyjedź". Przyjechaliśmy z Rosalie jak najszybciej mogliśmy. Znaleźliśmy ją, tak jak mówiła, nieprzytomną, z opakowaniem po jakichś silnych lekach w zaciśniętej dłoni. W drugiej natomiast ściskała kartkę zapisaną drobnym druczkiem, którą przyniósł nam lekarz, gdy czekaliśmy w poczekalni. Wiedziałem, że puszczenie jej samej do domu nie było dobrym pomysłem. Nie sądziłem jednak, że tak źle to się skończy. Czułem rozpacz i pustkę, bo najprawdopodobniej traciłem przyjaciółkę. Nagle drzwi otworzyły Louis, chodź - usłyszałem czyjś spojrzałem w tamtą stronę, dostrzegłem moją mamę, patrzącą na mnie z Nie możesz tak ciągle siedzieć - powiedziała. - W ten sposób jej nie Chcę przy niej być - odparłem. - Chcę, żeby czuła czyjąś Chodź, odpoczniesz, a w tym czasie posiedzi z nią któraś z dziewczyn - końcu pozwoliłem się od niej zabrać, lecz robiłem to tylko ze względu na mamę, która naprawdę się o mnie martwiła. Ledwo weszliśmy, podeszła do nas Caroline, równie blada jak Co z nią?- Nadal bez zmian - odparłem. - Rozmawiałaś z lekarzem, mówił coś?- Powiedział, że te środki bardzo jej zaszkodziły i że może minąć dużo czasu, zanim się wybudzi. A nawet jeżeli tak będzie, może nie być w pełni sprawna. Rozumiesz?Pokiwałem głową, jednocześnie nie mogąc sobie wyobrazić niepełnosprawnej I oto, do czego doprowadził nasz niewinny Jordanek - powiedziałem z Przestań! - Caroline rzuciła mi spojrzenie pełne przerażenia i rozpaczy. - Jak go spotkam...Nie musiała Zobaczcie, kto tam stoi? - zapytała nagle moja spojrzeliśmy w kierunku, w którym wskazywała. We mnie aż się Co on tu robi? - zapytała Stoi - odparłem z podbiegła do chłopaka. Sam chciałem za nią iść, lecz delikatny dotyk ręki mojej mamy na ramieniu sprawił, że zostałem w miejscu. Mimo wszystko słyszałem ich Jordan, co ty tu robisz? - Głos Caroline był zimny jak stal. - Czy ty naprawdę uważasz, że przychodząc tu jej pomożesz? Sądzisz, że ona chciałaby, żebyś tu był po tym, co jej zrobiłeś?- Ja... - No, co? Nie powinno cię tu w ogóle być! Ona umiera, rozumiesz? Umiera!Ostatnie słowo wypowiedziała z Mamo, poczekaj - odezwałem się w Ale... - zaczęła z zareagowałem. Podszedłem do Możemy porozmawiać?- Nie, Lou, zostaw to mnie - odezwała się Caroline. - Ty wracaj do głową i oddaliłem IVZamrugałam powiekami, usiłując otworzyć oczy. Nic z tego, nie chciały się unieść ani Lily, proszę...Słyszałam czyjś głos, lecz nie wiedziałam, kto i co do mnie Lily, proszę... Błagam, wróć do nas. On nie zasłużył na... On nie zasłużył na ciebie. Naprawdę. Proszę, walcz. Przecież masz raz kolejny zamrugałam powiekami.* * *- Jak mogłeś to zrobić! - krzyczałem na chłopaka stojącego przede mną. - Wiesz, co narobiłeś? Ona może umrzeć! Z twojego powodu!Staliśmy na dworze, niedaleko budynku szpitala. Nie panowałem nad złością, która mną zawładnęła. Lily walczyła o życie, a on... A jego to nie Nie chciałem, żeby tak wyszło. - Jordan spojrzał na mnie. - Nie wiedziałem, że...- Czego nie wiedziałeś? Pytam się, czego! Tego, że Lily cię kocha? Że jest w stanie... Że była w stanie poświęcić dla ciebie wszystko? W takim razie marny z ciebie tych słowach odwróciłem się. Byłem wściekły. Jak cholera wściekły. Znałem Lily krótko, lecz na tyle, by stwierdzić, że nie zasłużyła na takie potraktowanie. On nie miał prawa jej tak skrzywdzić, a mimo to dokonał tego przestępstwa. Tak, to było Przepraszam - usłyszałem. Nawet się nie to zdecydowanie za mało. Tu było trzeba czegoś więcej. Ale czy kiedyś będzie to "coś więcej"? Tego nie wiedział nikt. Wszystko było zależne od tego, czy Lily przeżyje. A ona wciąż walczyła. Walczyła uparcie i wytrwale. Walczyła, bo miała w sobie siłę, o jaką bym jej nie Louis, ja naprawdę przepraszam - usłyszałem razem odwróciłem się w jego stronę i dostrzegłem, że za mną idzie. Zatrzymałem się, czekając, aż mnie Wiesz co? - zapytałem. - Myślę, że jest jeszcze jedna rzecz, o której nie wiesz, a o której dowiedzieć się powinieneś. Lily jest w Co? - zapytał, otwierając szeroko To - odpowiedziałem, nie umiejąc się powstrzymać. - Także sam widzisz, do czego Ale... w takim razie dlaczego... dlaczego mi nie...- Dlaczego ci nie powiedziała? Jesteś naprawdę głupi, skoro tego nie wiesz. Jak miała ci to powiedzieć, skoro ty powiedziałeś jej, że nie chcesz z nią być i że jej nie kochasz? Jak miała ci to powiedzieć? Zastanów się trochę, zanim zadasz takie pytanie!Znowu poczułem ogarniającą mnie złość. To wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej. Oni oboje mieli być szczęśliwi, w przyszłości mieli wziąć ślub i mieli mieć dzieci. No właśnie. Dzieci. Westchnąłem z Wiesz co? Nie pokazuj mi się lepiej na oczy, bo zrobię ci krzywdę, a tego bym nie chciał, mimo odwrócił Może faktycznie będzie lepiej, jak zejdę tobie z oczu - Też tak twierdzę - odezwałem Zanim jednak sobie pójdę... - zaczął niepewnie. - Mogę mieć do ciebie prośbę?- Jak musisz...- Jeżeli Lily się obudzi... - zaczął. - Daj mi tylko głową. Nie chciałem się odzywać, by nie powiedzieć czegoś za Dziękuję - rzekł, spoglądając na zdążyłem powiedzieć cokolwiek, rozległ się dzwonek mojego Tak? - Lou, wracaj do szpitala! Szybko! - W głosie Caroline słyszałem Zaraz będę - odparłem i rozłączyłem coś się stało? Czyżby Lily przestała walczyć?Część V- Jesteś! - Caroline podbiegła do mnie, ledwo mnie zobaczyła. - Lou, och, Lou!- Co się stało? - zapytałem, czując ogarniającą mnie Lily... Ona... przestała walczyć... - Co? Jak to? Gdzie ona jest?- Reanimują ją - jak nogi się pode mną uginają. Osunąłem się po Nie... - nie powiedziała nic. Oboje wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu, a jedyne, o czym myśleliśmy, to o tym, by Lily przeżyła. By podjęła A co, jeżeli ona...- Nawet tak nie mów! - zawołała Caroline, na jej twarzy pojawiło się przerażenie. - Ona musi, musi przeżyć!Nie odpowiedziałem. Nagle drzwi poczekalni otworzyły się i stanął w nich lekarz. Poderwałem się natychmiast. Oboje stanęliśmy obok siebie, wbijając w niego Co z nią? - zapytaliśmy Podjęła walkę - odparł. - Lecz mimo wszystko jej stan jest bardzo głowami, dostrzegłem, że Caroline blednie jeszcze bardziej. Położyłem jej dłoń na Możemy ją zobaczyć? - zapytała cicho Tak, ale nie na długo i po kolei. Nie możecie jej skinęliśmy Idź pierwszy - odezwała się Caroline. - Ja przyjdę za jakieś dziesięć głową i bardzo ostrożnie wsunąłem się do sali. Leżała, podpięta pod aparaturę podtrzymującą życie. Przysiadłem na krześle stojącym przy łóżku. Chciałem ująć jej rękę, lecz nie wiedziałem, czy mi wolno. Siedziałem więc tylko, wpatrując się w jej Lily, walcz, proszę cię. Walcz - błagałem. - Przecież masz siłę i się w nią błagalnie, wręcz z rozpaczą. Niczego tak nie pragnąłem, jak tego, żeby przeżyła. Mijały minuty, a ja wciąż siedziałem, czekając na jakiś cud. Nagle usłyszałem uchylające się drzwi, co wyrwało mnie z Lou, mogę? - zapytała Jasne - odpowiedziałem. - się w drzwiach. Poklepałem ją po ramieniu, chcąc dodać jej otuchy. Uśmiechnęła się Będzie dobrze - jej uśmiechem, po czym zostawiłem ją samą. Nie mogłem się jednak skoncentrować na niczym konkretnym, bo myślami byłem nadal z Lily. W końcu poszedłem do automatu, gdzie kupiłem sobie kawę. Jedyny płyn, który był mi w stanie dać odrobinę energii. Modliłem się, by przeżyła. Tylko tyle mi pozostało. Modlić się i wierzyć, że tak właśnie VI- Lily... Lily, tak strasznie cię przepraszam... Gdybym wiedział, nigdy bym nie doprowadził do tego. Proszę, wybacz jego głos. Słyszałam, lecz nie miałam siły otworzyć oczu. Tak właściwie, o co mu chodzi? Gdzie ja w ogóle jestem?- Lily, walcz. Przecież masz siłę. Naprawdę przepraszam. Proszę, wybacz jak dotyka mojego brzucha. Po co on to robi? Usiłowałam się podnieść, lecz moja głowa była ciężka niczym Gdybyś mi powiedziała, że jesteś w ciąży... Zanim ci powiedziałem, że z tobą zrywam... Och, Lily, tak strasznie mi przykro. Naprawdę czuję się on mówi? Jemu się w głowie poprzestawiało? Zrywa? To on ze mną zerwał? Co się stało? Nic z tego wszystkiego nie rozumiałam, czułam totalną pustkę. Miałam dziurę w Błagam, jeżeli mnie słyszysz, powiedz coś. Powiedz słowo. Albo chociaż ściśnij moją miałam siły spełnić jego prośby. Usiłowałam się skoncentrować na tym, co do mnie mówił, lecz nie było to wcale proste. Poczułam jak gładzi mnie po Skarbie, słońce, proszę, wróć. Zacznijmy wszystko od nowa. Proszę... Będę dobrym ojcem, postaram się być dobrym ojcem, tylko wróć do milczałam, nie będąc w stanie odezwać się choćby słowem. Nagle poczułam, że powraca mi pamięć. Ostatnie wydarzenia uderzyły we mnie z podwójną siłą. Nie... Z trudem otworzyłam Wyjdź... - wyszeptałam, ledwo siebie Lily! - Poderwał się. - Ty żyjesz!- Wyjdź - powtórzyłam jeszcze Ale... Lily...Zebrałam w sobie całą energię jaką posiadałam. Nie chciałam się z nim kłócić, nie miałam na to najmniejszej ochoty, lecz on sam nie pozostawiał mi Posłuchaj... - odezwałam się bardzo się w moją stronę, najwyraźniej po to, żeby lepiej mnie Jordan, co ty sobie wyobrażasz? Że wrócę do ciebie? Że będzie wszystko jak dawniej? Ja nawet nie wiem, czy przeżyję, a ty mnie prosisz, żeby zacząć wszystko od nowa?- Lily, proszę, ja naprawdę nie wiedziałem...- Czego nie wiedziałeś? Tego, że cię kocham? Że jestem... byłam w stanie zrobić dla ciebie wszystko? Jordan, czy ty naprawdę uważasz, że jestem dziewczyną, którą można rzucić jak się znudzi? Jeżeli od początku traktowałeś mnie jako zabawkę albo swoją własność, to trzeba było się w związek nie Kochałem cię. Naprawdę cię kochałem - odezwał Tak? A niby na jakiej podstawie mam w to uwierzyć? - Mój głos nieznacznie się podniósł, lecz nadal mówiłam bardzo cicho. - Teraz mam ci uwierzyć? Mam uwierzyć w twoje słowa po tym, jak powiedziałeś mi, że miałeś nadzieję, że ci serce zadrży, ale nie zadrżało? Tak, Jordan, pamiętam, co powiedziałeś i sądzę, że jeszcze długo we mnie to będzie na chwilę, by zebrać się w sobie po raz Zdecyduj się, czy mnie kochałeś, czy nie kochałeś. Osobiście twierdzę, że musiałeś coś do mnie czuć, choćby dlatego, że uważam, iż nie da się przez cały czas udawać, że się kogoś kocha i że się za kimś tęskni. A już na pewno nie można... - zawahałam się. - Nie, właściwie, można. Niestety, seks można uprawiać bez miłości. Jakie to przykre i bolesne. Szkoda tylko, że nasze dziecko ma na tym ucierpieć. Właściwie nie musi. Wychowam je sama. Bez twojej pomocy. No co się tak na mnie patrzysz? Nie ogłuchłeś, nie martw się. Nie jest jeszcze z tobą aż tak źle. Jeżeli przeżyję, wychowam je sama, a tobie nic do tych słowach odetchnęłam głęboko, czując, że oczy mi się zamykają oraz że tracę kontakt z Wyjdź... - powtórzyłam słabo, a potem była już tylko VII- Mogę wejść do Lily? - zapytałem, patrząc na Nie możesz. Ona ma już gościa - zaprotestowała, spoglądając na mnie z Gościa? Jak to? Kto tam wszedł?- Jakiś chłopak. Twierdził, że musi koniecznie ją wzbierającą złość. Czyżby Jordan przyszedł do Lily?- Muszę tam wejść -- powiedziałem stanowczo. - On nie miał prawa tu Dlaczego? - zdziwiła Nieważne. To nieważne. Proszę mnie wpuścić. końcu odpuściła, a ja niemal wbiegłem do sali, w której leżała przyjaciółka. Jordan stał przy drzwiach i przypatrywał się jej bezradnie. Ręce miała opuszczone po bokach, oczy zamknięte, na twarzy grymas ogromnego wysiłku. Czyżby otworzyła oczy?- Co ty tu robisz! - warknąłem, czując, że jeżeli ktoś mnie nie powstrzyma, to zrobię mu krzywdę, nie mając przy tym żadnych Ja nie... - Ty nie co? - zapytałem. - Zapomniałeś, co Ci powiedziałem? Że masz tu nie przychodzić. Widzisz w jakim jest stanie? Nie trzeba, żebyś jej go pogarszał, Kiedy ja musiałem ją zobaczyć. Nie mogę sobie darować tego, że przeze mnie...- Tak, przez ciebie - wpadłem mu w słowo. - Właśnie przez ciebie tu leży. Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę. To nie zmienia faktu, że jest już za późno. Czasu nie cofniesz. Tylko ostrzegam. Jeżeli ona nie przeżyje, ty też nie dożyjesz dnia następnego. Nie daruję ci tego. Wiesz? Sądziłem, że jesteś odpowiedzialny i że jej nie zranisz. Jednak się myliłem. Twoja postawa oraz twoje zachowanie są karygodne. Usiłowałem z tobą rozmawiać, prosiłem cię przecież, żebyś jej nie zranił, a ty - jak zwykle zresztą - musiałeś zrobić po swojemu. Nic z irytacją, po czym kontynuowałem Szkoda tylko, że w tym momencie Lily na tym cierpi. Cierpi, bo leży tu, niewinna i krucha. A leży tu tylko dlatego, że ty podjąłeś niemądrą decyzję, która doprowadziła, że Lily jest obecnie w takim stanie, a nie w innym. Mieliście być szczęśliwi, mieliście mieć razem dzieci, mieliście założyć rodzinę... Mieliście być parą przykładną, a ty to spieprzyłeś i nawet ci nie jest przykro z tego A co ty wiesz? - zapytał, kiedy przestałem mówić. - Skąd wiesz, co ja czuję? Nie wiesz, co czuję. Nie wiesz, bo nie siedzisz w mojej głowie, więc z łaski swojej, nie wypowiadaj się w tej kwestii. Dobrze ci Grozisz mi? - zapytałem. - Jeżeli tak, to wybacz, że cię z błędu wyprowadzę, ale źle trafiłeś, bo ja nie należę do ludzi, którzy dają się zastraszyć. Przykro mi. A teraz grzecznie proszę, wyjdź i więcej tu nie się nie ruszył. Czy on naprawdę chciał, żebym zrobił mu krzywdę? W tym momencie drzwi otworzyły się i stanął w nich Pana proszę o opuszczenie sali - oznajmił, patrząc na Jordana. - Pacjentka potrzebuje nic nie odpowiedział, tylko bez słowa opuścił Czy ja mogę... mogę przy niej zostać? - Tak, możesz - odpowiedział. - Dziewczyna potrzebuje obecności osób ważnych w jej życiu. Jest szansa, że wyjdzie z tego, lecz potrzeba A dziecko? - Dziecku nic na szczęście się nie stało, rozwija się prawidłowo. Trzeba mieć nadzieję, że wszystko będzie A co z powikłaniami w mózgu? - spytałem. - Przecież sam pan powiedział, że Lily zażyła bardzo dużą ilość To prawda - potwierdził. - Musimy jednak być w dobrej myśli. Nic innego nam nie Westchnąłem z irytacją. Tylko potrafią powiedzieć: "Trzeba być w dobrej myśli", "Proszę wierzyć, że będzie dobrze" albo "Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy". Czy oni kiedykolwiek nauczą się wyrażać bardziej kreatywnie?- Ale nie może pan ich wykluczyć, prawda? - Niczego nie można wykluczyć. Wszystko jest możliwe w takich przypadkach, jak przypadek twojej przyjaciółki. Trzeba być przygotowanym na Wcale mnie pan nie pocieszył - oznajmiłem bez ogródek. - Ale dziękuję, że pan tylko uśmiechnął Starałem się - rzekł. - Taka jest moja praca. Nie tylko zajmuję się leczeniem, ale także wspieraniem bliskich moich do Lily, przyjrzał się jej Walcz - powiedział. - Masz dla kogo. Twoi przyjaciele za tobą tęsknią. wyszedł, westchnąłem, patrząc za nim. Tak strasznie chciałem wierzyć, że Lily do nas wróci. Chciałem uwierzyć w słowa tego lekarza, ale czy potrafiłem?- Lily, Lily, proszę, otwórz oczy. - Ująłem jej rękę. -- Liluś, proszę cię. Strasznie za tobą tęsknimy. Ty musisz do nas wrócić. Musisz powieki. Po raz pierwszy chciało mi się płakać. Po raz pierwszy czułem się tak bezradny i zagubiony. Siedziałem przy łóżku mojej przyjaciółki i nie mogłem nic zrobić, żeby jej pomóc. Mało tego. Czułem, że z każdym dniem przywiązuję się do niej coraz bardziej, że staje mi się coraz bliższa i nic nie mogłem na to poradzić. Nie miałem zamiaru walczyć z tym uczuciem, bo i tak prędzej czy później ono wzięłoby nade mną przewagę. Ukryłem twarz w dłoniach. Nagle usłyszałem cichy jęk. Podniosłem Lily?Część VIIISłyszałam jego głos. Siedział i trzymał mnie za rękę. Kochany Louis, zawsze niezastąpiony. Z trudem otworzyłam Lou... - Lily... - odpowiedział równie cicho. - Jak się czujesz?- A jak myślisz? - zapytałam. - Jakby mnie przejechał Jakoś się nie dziwię - stwierdził. - Wszyscy strasznie się o ciebie odpowiedziałam. Było mi naprawdę źle, nie miałam siły na Lou, co się... stało? - zapytałam w końcu. - Czy Jordan... On tu był, prawda?Skinął Tak, Lily, był - odpowiedział. - Rozmawiał z tobą. Nie wiem, co ci powiedział, ale...- Ja... - Zawahałam się. - Wiem, że był... Nawet wiem, że z nim rozmawiałam, ale... ale nie pamiętam, co mu powiedziałam... Lou, mam taką pustkę w głowie i czuję się taka zagubiona...- Spokojnie - odezwał się. - Wszystko się ułoży. Teraz musisz oczy. Poczułam jak obraz mi się Lily? - Lou... Lou... - Z trudem otworzyłam je po raz Proszę, nie zasypiaj - poprosił. - Nie odchodź. chciałam odchodzić. Tak bardzo nie chciałam po raz kolejny zasypiać. Chciałam zostać przy nim. Dostrzegłam jak drzwi się otwierają i wchodzi jakiś młody Lily, słyszysz mnie? - zauważalnie pokiwałam Dziewczyna jest bardzo osłabiona. Potrzebuje czasu. Jeżeli zaśnie, pozwól jej na Ale... jeżeli ona...- Złapała z nami kontakt. Po prostu teraz trzeba przy niej kilku minutach usłyszałam jak wychodzi. Zaczęłam Co mogę zrobić? Lily, słoneczko, jak mogę ci pomóc?Z trudem skoncentrowałam się na wypowiedzeniu trzech słów. Zebrałam w sobie wszystkie Po prostu powieki akurat, by dostrzec, jak patrzy mi prosto w Zawsze - odszepnął, a ja - uspokojona jego zapewnieniem - odpłynęłam. Recenzja książki Po prostu bądź "Po prostu bądź" Autor: @zksiazkawreku · 3 minuty 2016-01-16 Skomentuj Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała! Musisz się kopnąć w dupę, musisz się zmobilizować, musisz to, musisz tamto. A ja ostatnio sobie wybaczam, na wewnętrzne podrywy reaguję spokojnym: może, chociaż oczywiście nie doszłam do tego sama, a na terapii. Doszłam do tego, żeby spojrzeć w lustro i przyznać: to może po prostu nie jest Twój dzień, Twój miesiąc, ani nawet Twój rok Dagosławo, odpuść. Bo to jest tak, że ja przez ostatnie półtora roku przytyłam 13 kilo. Pandemia, mnóstwo pracy, stres, kolejny ciężki epizod depresji i cholera jeszcze wie co, spowodowały, że z wrodzoną skłonnością do tycia, nie potrafiłam jeszcze tej strefy życia ogarnąć. W końcu miałam już na głowie prowadzenie domu, w którym pies, dwójka dorosłych w zdalnej pracy i troje dzieci na zdalnej nauce zamknięci 24 na 7, dawali nieźle czadu. W dodatku za cholerę nie potrafiłam przewidzieć, czy moja jednoosobowa działalność, było nie było opierająca się na marketingu, przeżyje czas kryzysu. Frustracja, skrajne zmęczenie, strach, zero spokoju i ani minuty samotności na zebranie myśli, dały w końcu o sobie znać. Na diety miejsca w głowie nie starczyło. Mało tego, czasami naprawdę najlepszym, co się w dany dzień wydarzyło, była pizza na w końcu tak się stało, że w mojej głowie pojawiła się przestrzeń na przemyślenie tego, że to, co widzę codziennie w lustrze, wcale mi się nie podoba i możliwe, że mogłabym coś z tym zrobić. To był po prostu dobry czas, czas dla siebie, czas na zmiany dla siebie. I w dwa miesiące pozbyłam się całkowicie w trakcie pandemii ja nie potrafiłam zmobilizować się do niczego, zerkałam do koleżanek wydających książki, remontujących, malujących, medytujących, czytających, produkujących przetwory, produkty, nadrabiających zaległości. Ja miałam wrażenie, że jak i cały świat, ja nagle zamarłam w oczekiwaniu i nie kiwnęłam przez kilka miesięcy palcem. Za to jak nadeszła właściwa pora, w miesiąc napisałam ebook, który sprzedał się w ilości pięciokrotnie wyższej niż sobie początkowo to tak w życiu jest, że są sprawy ważne i ważniejsze. Albo te, z którymi mamy siłę walczyć i takie, z którymi absolutnie nie. W końcu i takie, których tak bardzo się boimy, że nie chcemy nawet o nich myśleć, bo to tykająca bomba. Tak bardzo męczy nas sama świadomość pracy, którą musimy wykonać, wysiłku, który musimy podjąć, że na samą myśl jest nam słabo. Tak było z moją wiecie co? To naprawdę jest ok. Widocznie coś na tyle nas nie uwiera, aby chcieć to zmienić, może inne sprawy tak nas pochłaniają, że na kolejny wysiłek nie starcza sił? Nikt jeszcze nie przestał palić, bo moda jest na niepalenie, dlatego, że Anżej spod piątki też przestał, czy z jakiegokolwiek innego powodu. Przestajesz palić, bo w pewnym momencie masz dość tego, że rządzi Tobą nałóg. I wtedy w Twojej głowie pojawia się na to właśnie przestrzeń. I możliwe, że zamiast się biczować, tak właśnie musimy zacząć myśleć. Nie chudnę, bo widocznie nie czuję wystarczającej potrzeby. Nie ćwiczę, bo widać nie mam aktualnie na to siły. Nie zmieniam pracy, bo widać nie za bardzo mi na tym naprawdę mnóstwo przypadków ludzi, którzy totalnie zmienili swoje życie. I naprawdę to jest tak, że zmienili swoje życie nie dlatego, że układ gwiazd był pomyślny, bo wygrali w lotto, bo teściowa im nagadała, czy ktoś inny coś im tam. Zmienili swoje życie, bo w końcu do tego dorośli i mieli na to siłę i spręż, zmiany zajmowały często jedną noc. A czasami lata. No cóż, bywa. I to naprawdę jest ok. Czasami to może po prostu nie jest Twój dzień, Twój miesiąc, ani nawet Twój rzeczy, które trzeba robić niezależnie od naszego chcenia i możliwości i nie mamy na to wpływu. Wszystkie inne muszą nabrać mocy się za remont, kiedy poczułam, że mam na to pieniądze, energię i siłę. I wyszło cudnie, a sama czynność mnie nie sponiewierała, wręcz przeciwnie. Remontowałam z przyjemnością i bez się, że sama przez lata byłam dla siebie niedobra, bo to ja krzyczałam we własnej głowie: więcej, szybciej, teraz, już, nie spać, nie siadać, działać! To ja nie dawałam sobie żadnych orderów za codziennie starania, a ciągle oczekiwałam od siebie kolejnych rekordów, nawet po własnym trupie. Czasami to po prostu nie jest Twój dzień, Twój miesiąc, czy Twój rok. Oczywiście życzę, żeby był, ale jeśli nie jest, to świat się nie zawali, ziemia się nie rozstąpi. Może sprawy się przedawnią, może minie chęć, a może nabierzesz na nie większej nie daj sobie wmówić, że coś z Tobą jest nie tak, bo nie rzygasz produktywnością i nie udajesz, że wszystko się da, bo to nie jest możliwe. To po prostu nie jest Twój czas. Zdjęcie: Stormseeker na Unsplash Autorka powieści na Krakowskich Targach Książki, gdy siedziałam pełna pozytywnych emocji obok, powiedziała mi, że jest to smutna historia. Tekst piosenki: Możesz zatkać uszy, nie będą ci teraz potrzebne. Nie oczekuję wiele - po prostu bądź Nie musisz mieć nogi - po prostu bądź Nie musisz mieć oka - po prostu bądź Po prostu bądź przy mnie i trzym mnie za rękę, albo za co tam chcesz. Nigdy nie zapomnę tego, jak zmysłowo poruszasz uszami. Kochanie, wiesz, że nie oddałbym za nic chwil spędzonych razem w Tesco, bo wiesz, to jest to, co sprawiło, że dwoje się zeszło jak orzeł z reszką. Lecz jest coś, co dziś mnie zniechęca z leksza. Rybeczko, płaszczko, znów psychotropy wpieprzasz. W efekcie prowadzisz zażarte spory ze sztućcami, nie? Sypiasz w lodówce i głosowałaś na SLD. Lecz chcę pamiętać Cię taką jak w roku poprzednim. Bez Ciebie schnę jak mokry chomik na patelni. Tak długo szukałem słów, aby wyrazić ten ból: kocham Cię tak, że ja pierdole, kurwa i chuj! Nie oczekuję wiele - po prostu bądź Nie musisz mieć pleców - po prostu bądź Nie musisz mieć barków - po prostu bądź Po prostu bądź przy mnie i trzym mnie za rękę. No wiem, że nie przyjdziesz z tatą, a za wami hydraulik, więc nie musisz mieć trzustki - po prostu bądź Nie musisz mieć zwieracza - po prostu bądź Po prostu bądź przy mnie i trzym mnie za rękę, jeśli w ogóle masz czym... A będzie w pytę. Tłumaczenie: You can clog your ears. They won't be necessary now... I don't expect much - simply you to be. You don't need a leg - simply be. You don't need an eye - simply be. Just be with me and hold my hand... Or whatever you want... I will never forget your sensual ear moves Darling, you know that I won't ever lose that days With you, together in Tesco, you know, that's it Which made us unite as head and tail. But there's something, what makes me averse a bit My dear fish, you're fuckin' eating drugs again! Because of that you argue hard with cutlery, Sleep in a fridge and vote for the SLD But I want to remember you so as a year ago I wither without you, as a wet hamster on the frying pan... I was searching for enough words to expres this pain... I love you so much, that fuckin' shit fuck and... I don't expect much - simply you to be. You don't need your back - simply be. You don't need your arms - simply be. Just be with me and hold my hand... nananana... I know, that you won't come with your dad and the plumber then... So you don't need the pancreas - simply be. You don't need the sphincter - simply be... Just be with my and hold my hand... If you only have your one...
Nie oczekuje wiele - po prostu bądź Nie musisz mieć nogi - po prostu bądź Nie musisz mieć oka - po prostu bądź Po prostu bądź przy mnie i trzym mnie za" Listeczku dębowy - Weselne "Listeczku dębowy, nie wpadaj do wody.

Wyobraźcie sobie, że przenosicie się w czasie, do wieku, powiedzmy, pięciu lat. Staje przed Wami ktoś dorosły. Ktoś, kogo lubicie. Kuca przy Was w ten sposób, że ma oczy na poziomie Waszych oczu i mówi: – Wiesz, że wcale nie musisz zjeść wszystkiego z talerza, jeśli nie jesteś głodny? I że wcale nie musisz znosić buziaków na przywitanie od tej cioci z Katowic? Że możesz jej powiedzieć, że nie zgadzasz się na te buziaki i że rodzice nie skarcą Cię za to, ale uśmiechną się i Cię poprą? Wiesz, że jeśli coś Cię wyprowadzi z równowagi masz prawo się złościć? Że Twoje rysunki nie muszą być piękne, a w szkole nie musisz mieć najlepszych ocen? I że wcale, ale to wcale nie musisz być grzeczny, żeby rodzice Cię kochali? Że jesteś ok dokładnie taki, jaki jesteś? Co byście poczuli, gdyby Wam ktoś tak wtedy powiedział? Wam sprzed lat. A gdyby się jeszcze okazało, że to wszystko są fakty poparte latami badań psychologicznych i że żaden dorosły nie może już tej prawdy cofnąć? Mnie (autorce) taka sytuacja kojarzy się z uczuciem ulgi. Takie właśnie wrażenie ulgi chciałam wywołać u dzieci, którym będą czytane moje opowiadania. Bo rodzice kochają swoje dzieci bezwarunkowo, ale bardzo często nie potrafią tego wyrazić. Stawiają przed dziećmi wymagania, które dzieci próbują spełnić, żeby zasłużyć na miłość. Mam nadzieję, że ten zbiór bajek pomoże dorosłym w przekazaniu swoim dzieciom cudownej, uskrzydlającej wiadomości: „Kocham cię bezwarunkowo. Nie musisz zasługiwać na moją miłość. Cokolwiek byś zrobił, i tak będę cię kochał.” „Bajki przynoszące ulgę” mówią też o tym, że dzieci są osobami kompetentnymi w zakresie rozpoznawania swoich potrzeb. Wiedzą na przykład doskonale, czy są najedzone czy nie. Brak zaufania w tym zakresie może wpłynąć negatywnie na poczucie własnej wartości dziecka. W książce poruszony został również temat motywacji wewnętrznej. Jeśli robimy coś tylko dlatego, żeby spełnić oczekiwania otoczenia (a nie dlatego, że czujemy, że dane zachowanie jest dobre) w niesprzyjających okolicznościach nasza moralność może bardzo szybko runąć, jeśli na przykład nasze zachowanie nie znajdzie poklasku z zewnątrz. W „Nie musisz być grzeczny” na pierwszy plan wysunięta jest godność dziecka i jego człowieczeństwo. Jeśli wierzymy, że dziecko jest pełnowartościowym człowiekiem, z taką samą godnością i prawem do szacunku jak dorośli, dajemy mu tym samym piękne narzędzie do zaufania sobie i do poznawania siebie. A dzięki tej umiejętności jest duża szansa, że mały człowiek wyrośnie na dużego człowieka, który siebie lubi, potrafi o siebie zadbać i potrafi sobie pomóc w trudnej sytuacji. Następstwem tego jest z kolei umiejętność budowania zdrowych relacji i rozwinięta empatia. Bo tylko jeśli żyjemy w zgodzie sami ze sobą, możemy być szczęśliwi wśród innych ludzi. No i jeszcze na koniec: czy nie byłoby cudownie po prostu wychować dzieci, które nie będą musiały zabiegać całe życie o bycie lubianym? Moim zdaniem to ogromne szczęście naszych czasów, że mamy szansę wyposażyć dzieci w taki wewnętrzny spokój 🙂

Warstwa oleofobowa. Warto zaznaczyć, że powłoka oleofobowa w znaczący sposób ułatwia korzystanie z okularów, a do tego zwiększa Twój komfort. W końcu z jej pomocą jeszcze szybciej pozbędziesz się zabrudzeń. Dzieje się tak dlatego, że powłoka sprawia, iż brud, a szczególnie tłuszcz, nie rozmazują się na całej powierzchni

Nie musisz mieć oka - po prostu bądź. Po prostu bądź przy mnie i trzym mnie za rękę, albo za co tam chcesz. Nigdy nie zapomnę tego, jak zmysłowo poruszasz uszami. Kochanie, wiesz, że nie oddałbym za nic chwil spędzonych razem w Tesco, bo wiesz, to jest to, co sprawiło, że dwoje się zeszło jak orzeł z reszką.
Przez większość czasu w tej branży nie ma czasu na myślenie, więc po prostu musisz mieć wiarę i po prostu to robić. Most of the time in this industry there is literally no time to over think so you just have to have faith and just do it.
aCvCjHH.
  • g5m17gs7r5.pages.dev/15
  • g5m17gs7r5.pages.dev/96
  • g5m17gs7r5.pages.dev/74
  • g5m17gs7r5.pages.dev/67
  • g5m17gs7r5.pages.dev/52
  • g5m17gs7r5.pages.dev/21
  • g5m17gs7r5.pages.dev/21
  • g5m17gs7r5.pages.dev/5
  • nie musisz mieć oka po prostu bądź